*Ludmiła*
Obudziły mnie promienie słońca, które padały prosto na moją twarz. Słońce świeciło, ptaszki ćwierkały "Jaka dzisiaj ładna pogoda " pomyślałam, ale jak sobie uświadomiłam jaki dziś jest dzień chciałam ponownie odpłynąć w krainę Morfeusza. Ponownie się położyłam i wtuliłam w mięciutką poduszkę, ale nie na długo. Kilka minut później zabrzmiał dźwięk mojego budzika w telefonie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam telefon z szafki nocnej i wyłączyłam budzik. Spojrzałam na ekran na którym widniała dzisiejsza data. Nienawidzę jej. Dzisiaj jest 1 września. Kolejne godziny spędzone w tym czymś zwanym "szkołą". To są tortury. I tak dzisiaj tylko rozpoczęcie roku. Nie muszę iść. Chyba. Opadłam na łóżko i schowałam twarz w poduszkę.
Po chwili usłyszałam krzyki z dołu. To Leon. Postanowiłam nic nie odpowiadać. Znowu krzyknął. Zignorowałam to. Po chwili mój brat pojawił się w moim pokoju z wiadrem zimnej wody.
- Nie odważysz się. - powiedziałam do Leona.
- Odważę - odpowiedział.
- Leon nie... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ ten idiota wylał na mnie zawartość wiadra.
- Hahahaha!
Leon zwijał się ze śmiechu. O mało co się nie popłakał. Nienawidzę go.
Wybiegł z mojego pokoju i zostawił mnie całą mokrą. Wstałam z łóżka i wszyłam z pokoju. Kiedy stałam już na schodach krzyknęłam:
- Uciekaj.. zemsta Cię nie ominie!
Wybiegł z mojego pokoju i zostawił mnie całą mokrą. Wstałam z łóżka i wszyłam z pokoju. Kiedy stałam już na schodach krzyknęłam:
- Uciekaj.. zemsta Cię nie ominie!
*Diego*
Poczułem czyjąś ślinę na swojej twarzy.
- Ayrys! (czyt.: Ajrys) - powiedziałem do mojego kochanego pieska, który śmiał mnie dzisiaj obudzić w jakże ten piękny dzień. - Kto jest ślicznym pieskiem?, no kto? Ty jesteś ślicznym pieskiem. - mówiłem podczas głaskania Ayrysa. Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego, na które wyjątkowo dzisiaj chcę mnie się pójść. Może to przez tą ładną pogodę? A może przez tą pobudkę? Mógłbym zaprzątać sobie teraz tym głowę, ale jestem taki głodny, żebym konia zjadł z kopytami. Wyszedłem z mojego pokoju i udałem się do kuchni. Ojca już pewnie nie ma. On to jakby mógł to by na noc pewnie nie wracał. Mój tata pracuję w naszej szkole jako nauczyciel francuskiego. Co z tego, że mam ojca francuza. Nienawidzę tego przedmiotu i w ogóle języka. Jedyne co umiem powiedzieć to jak jest spadaj: Chute.
Mówię tak często do Federico. Federico to mój przyjaciel od zawsze. Razem w przedszkolu, podstawówce, gimnazjum i dzisiejszym liceum. Tak na serio to nie narzekam na szkołę. To właśnie w niej poznałem moją pierwszą prawdziwą miłość, ale w mgnieniu oka to wszystko przepadło. Ona wyjechała, a ja zostałem sam z psem i moją nowa dziewczyną, którą bardzo kocham. To Camila pomogła mnie się pozbierać po wyjechaniu Fra...Jej. Ogólnie jest spoko. Kiedy tak rozmyślałem, zapomniałem, że woda się grzeję i czajnik zaczął wariować. Ci co mnie znają wiedzą, że takie przypadki dzieją się często.
Mówię tak często do Federico. Federico to mój przyjaciel od zawsze. Razem w przedszkolu, podstawówce, gimnazjum i dzisiejszym liceum. Tak na serio to nie narzekam na szkołę. To właśnie w niej poznałem moją pierwszą prawdziwą miłość, ale w mgnieniu oka to wszystko przepadło. Ona wyjechała, a ja zostałem sam z psem i moją nowa dziewczyną, którą bardzo kocham. To Camila pomogła mnie się pozbierać po wyjechaniu Fra...Jej. Ogólnie jest spoko. Kiedy tak rozmyślałem, zapomniałem, że woda się grzeję i czajnik zaczął wariować. Ci co mnie znają wiedzą, że takie przypadki dzieją się często.
*Violetta*
Wszyscy jesteśmy na apelu. O dziwo nie ma Ludmiły, co się mogło stać? Jak zapytałam o to Leona zaczął się śmiać.. Właśnie dyrektor wiata nas jak co roku. Nagle zgasło światło. W drzwiach stanęła zaskoczona Verdas.
- To chyba moja wina Violu.. - powiedziała zaskoczona Ludmiła.
- Nie martw się, nikt na pewno nie..- chciałam dokończyć moją wypowiedź, ale przerwał mi nie kto inny jak szanowny pan dyrektor.
- Verdas do mojego gabinetu.Teraz!!! - powiedział rozzłoszczony.
- No to mam przechlapane. - powiedziała cicho dziewczyna.
- To chyba moja wina Violu.. - powiedziała zaskoczona Ludmiła.
- Nie martw się, nikt na pewno nie..- chciałam dokończyć moją wypowiedź, ale przerwał mi nie kto inny jak szanowny pan dyrektor.
- Verdas do mojego gabinetu.Teraz!!! - powiedział rozzłoszczony.
- No to mam przechlapane. - powiedziała cicho dziewczyna.
*Leon*
- Nie słyszałaś, Ludmiła? do dyrektora. - zakpiłem z siostry. - Czy może mam Cię tam zaprowadzić?
- Leon! - usłyszałem głos dyrektora. - Idziesz z nami.
- Ale ja nic nie zrobiłem. - broniłem się.
- Czy mam Ci to powtórzyć jeszcze raz? Chodź i nic nie gadaj. - powiedział.
No, dobra pójdę. Nie będę się z głupim kłócić.
- Dobra. - powiedziałem obojętnie.
W drodze do gabinetu śmiałem się z Ludmiły. Po paru minutach weszliśmy przez wielkie dębowe drzwi do pokoju dyrektora Abrahama.
- No, to teraz sobie pogadamy. - powiedział jak zawsze uśmiechnięty dyrektor.
- Chyba ze mną nie ma pan o czym. To ona zawiniła. - broniłem się i wskazałem na siostrę.
- Wracając..Ludmiła co to było? - powiedział już trochę poważny dyrektor.
- Ja nie chciałam. To było niechcący, przepraszam. - powiedziała Lu, ze spuszczoną głową. Ona to jednak nie potrafi się choć trochę podroczyć z Dyrkiem.
- Ale kara Cię nie ominie, Ludmiło. - odpowiedział Jej Abraham. - Za karę przez tydzień będziesz musiała sprzątać wszystkie toalety w szkole.
Teraz nie wytrzymałem i wybuchnąłem głośnym niekontrolowanym śmiechem.
- Nie wiem z czego Ty się tak cieszysz Leon. Też dostaniesz jakieś zadanie. - powiedział Abraham.
Mina momentalnie mi zgasła. Spojrzałem na dyrektora zaskoczony. I czekałem co ma mi do powiedzenia.
- Leonie, za karę, że naśmiewałeś się z własnej siostry, przez tydzień będziesz pomagał pani Marii na stołówce. Miłej pracy Wam życzę. Możecie iść do widzenia.
Jednak to JEST najgorszy dzień w moim życiu.
- Leon! - usłyszałem głos dyrektora. - Idziesz z nami.
- Ale ja nic nie zrobiłem. - broniłem się.
- Czy mam Ci to powtórzyć jeszcze raz? Chodź i nic nie gadaj. - powiedział.
No, dobra pójdę. Nie będę się z głupim kłócić.
- Dobra. - powiedziałem obojętnie.
W drodze do gabinetu śmiałem się z Ludmiły. Po paru minutach weszliśmy przez wielkie dębowe drzwi do pokoju dyrektora Abrahama.
- No, to teraz sobie pogadamy. - powiedział jak zawsze uśmiechnięty dyrektor.
- Chyba ze mną nie ma pan o czym. To ona zawiniła. - broniłem się i wskazałem na siostrę.
- Wracając..Ludmiła co to było? - powiedział już trochę poważny dyrektor.
- Ja nie chciałam. To było niechcący, przepraszam. - powiedziała Lu, ze spuszczoną głową. Ona to jednak nie potrafi się choć trochę podroczyć z Dyrkiem.
- Ale kara Cię nie ominie, Ludmiło. - odpowiedział Jej Abraham. - Za karę przez tydzień będziesz musiała sprzątać wszystkie toalety w szkole.
Teraz nie wytrzymałem i wybuchnąłem głośnym niekontrolowanym śmiechem.
- Nie wiem z czego Ty się tak cieszysz Leon. Też dostaniesz jakieś zadanie. - powiedział Abraham.
Mina momentalnie mi zgasła. Spojrzałem na dyrektora zaskoczony. I czekałem co ma mi do powiedzenia.
- Leonie, za karę, że naśmiewałeś się z własnej siostry, przez tydzień będziesz pomagał pani Marii na stołówce. Miłej pracy Wam życzę. Możecie iść do widzenia.
Jednak to JEST najgorszy dzień w moim życiu.
♥ ♥ ♥ ♥
Hej :)
Dzisiaj przychodzimy do Was z pierwszym rozdziałem.
3/4 wszystkiego napisała Wiktoria, za co Ją na prawdę podziwiam!
Ale nie miejcie mi za złe, że nic nie robię xd ;d
♥ ♥ ♥ ♥
Spojler z drugiego rozdziału:
~ Przyjaciele spotykają się w knajpce.
~ Federico i Ludmiła się zgubią.
~ Leon i Violetta niezmiernie dyskutują o powrocie pewnej osoby..
♥ ♥ ♥ ♥